Powrót do Anno 1602
ziemek8 - dziennik
Po tym jak dowiedziałem się o wypuszczeniu dema nowego Anno - Dawn of Discovery: Anno 1404 - od razu postanowiłem je pobrać i wypróbować. Rozpisałem się nieco o tym tutaj. Jednak zabawa z wersją demonstracyjną nie mogła trwać długo. Po kilkunastu godzinach (oczywiście nie nieprzerwanej) gry, kiedy zrobiłem wszystko co można było, ukończyłem wszystkie (dwie) dostępne misje i kilka razy - na różne sposoby - grę otwartą, przestałem grać (raczej nie ze znudzenia - wolę zachować tę przyjemność na później niż teraz delektować się ciągle tym samym).
Postanowiłem uruchomić Anno 1701, aby sprawdzić czy nie została mi żadna misja do ukończenia. Zapomniałem, że w oryginalnym Anno były tylko pojedyńcze scenariusze (swego czasu bardzo mnie to dziwiło). Dopiero w Klątwie Smoka znalazłem misję, której nie ukończyłem. Celem głównym jest zniszczenie bazy Diega del Torro. Misja trudna. Gdy w wyspę uderzył meteoryt poczułem, że to nie to... Wyłączyłem.
Wprawdzie dopiero po jakimś czasie, ale z pewnością ciągle pod wpływem Anno, uruchomiłem stare Anno 1602. Niepewny tego czy gra zatrzyma mnie na dłużej włączyłem "Próbę" - zawsze tę misję lubiłem - pierwsza konkretna, gdzie wreszcie można zbudować duże miasto na dużych wyspach.
Nick, flaga... Którą wybrać? Zawsze wybierałem niebieską... To teraz żółtą! Bach! Mały statek handlowy z paroma tonami towarów unosi się na wodzie. Szybko zaznaczam i szukam na minimapce najlepszej wyspy. Jest! Ta piękna, duża wyspa - gdzie w misji "Czarne chmury na horyzoncie" stoi na niej niesamowite miasto z tysiącem arystokratów. Oczywiście podpływam pierwszy, rywale nie mają szans, a aż dwóch chciało na tą samą wyspę co ja.
Stawiam chatki drwali, rybaka, dalej targowisko i domki... Ach, te charakterystyczne pukanie podczas stawiania domków, nigdzie indziej dźwiękiem stawiania domu nie jest popiętne stuknięcie o drewno. No właśnie drewno - skończyło się. Czekam, wciskam F7, drwale od razu przyśpieszają kilka razy swoją pracę. Czekam... Jakoś cicho... Zerkam w ustawienia, włączam muzykę i... rozpływam się. Dopiero teraz wracają te wszystkie wspomnienia w pełni... Ach... Wprawdzie nie jest to muzyka najwyższych lotów, ale zła jak na tamte czasy nie jest, z pewnością można czerpać przyjemność z jej słuchania.
Zanim się obejrzałem, spędziłem kilkukrotnie więcej czasu niż przy Anno 1701. Uruchomiłem produkcję płótna, sprowadziłem osadników, zaraz potem trunki, wyroby tytoniowe, obywatele... Zapisałem grę, czemu jej nie zamieścić - oto save miasta tuż przed zwycięstwem. Nic specjalnego, ale podoba mi się.
No dobra, troszkę się rozpisałem... Wracam do Anno... oczywiście 1602!